Czy roboty wykorzystywane w gospodarce pozbawią ludzi miejsc pracy?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta i brzmi: „TAK, a właściwie NIE…”
Nad wpływem technologii na poziom zatrudnienia, socjologowie, futurolodzy i cała rzesza naukowców z różnych dziedzin, głowi się od początku industrializacji. Obawy te towarzyszą nam, odkąd wprowadzono pierwsze maszyny, zastępując manufaktury fabrykami.
37 % osób zatrudnionych obecnie w Stanach Zjednoczonych postrzega automatyzację jako bezpośrednie zagrożenie dla ich zawodu w perspektywie najbliższych 30 lat.*
Czy na pewno musimy się bać? Przytoczmy argumenty, które mogą nas uspokoić…
Siła nabywcza |
Jeśli pracę stracą duże grupy osób, to kto będzie kupował dobra wyprodukowane przez roboty? Jaki jest sens ekonomiczny zatrudniania robotów do produkcji towarów, których nie będzie miał kto kupić? Ekonomia to mechanizm samoregulujący i możemy być spokojny, że wytworzy rozwiązanie tego problemu. I idę o zakład, że rozwiązanie związane będzie ze wzrostem i rozwojem gospodarczym.
Swoją odpowiedź na zagadnienie mają również lewicowi socjologowie i ekonomiści promując koncepcję tzw. „dochodu minimalnego”. Innymi słowy, roboty mają zarobić na ludzi tyle, aby Ci mogli „nic nierobiąc, siedzieć w domku”. Pojawia się jednak pytanie, co się stanie z walutą, która będzie rozdawana społeczeństwom za darmo? Chyba nie tędy droga…
Koszty inwestycji w automatyzację |
Automatyzacja i robotyzacja wiąże się zawsze z dużym nakładem środków inwestycyjnych. Sam fakt podejmowania dużej inwestycji generuje nowe miejsca pracy. Mogą oczywiście być to miejsca pracy poza badanym przedsiębiorstwem – w budownictwie, usługach itp.
Oddziaływanie na gospodarkę poprzez inwestycje, wiąże się również ze zmianą struktury zatrudnienia. Na bazie dochodu, inwestycji i rozwijającego się przemysłu powstają nowe miejsca pracy w usługach, rozrywce itp.
Co pamiętamy ze swojej najnowszej historii? |
30 lat temu w Polsce mieliśmy niewielki stopień robotyzacji przemysłu, a bezrobocie było duże. Dziś przesunęliśmy się o „lata świetlne” w wykorzystaniu technologii, a brakuje nam rąk do pracy… Oznacza to, że bezrobocie nie zależy od stopnia rozwoju technologicznego, a od wzrostu i rozwoju gospodarki.
Powiecie: „Polska jest złym przykładem”? To spójrzmy na Europę Zachodnią… Sytuacja jest dokładnie taka sama. Obserwujemy „głód” wykwalifikowanej siły roboczej w różnych zawodach. A wzrosty i spadki zatrudnienia raczej pokrywają się w czasie z kryzysami ekonomicznymi, wywołanymi czynnikami finansowymi czy koniunkturalnymi. Nie zaś wpływem technologii.
Archaizacja zawodów |
50 lat temu mieliśmy dużą grupę rzemieślników, np. szewców czy krawców. Dziś szewc jest zawodem rzadkim, a wcale nie znaczy to, że Klienci chodzą bez butów, lub też ogromna rzesza szewców przymiera głodem. Co więcej, Ci którzy zostali w zawodzie, rozszerzyli swoje usługi o inne rzemiosła, lub też specjalizują się w usługach o wysokich zyskach (np. szycie butów na zamówienie). Widzimy zatem, że rozwiązaniem problemu jest elastyczność i otwartość na zmiany, nie zaś obawy przed postępem. O zawodach przeszłości poczytasz również TUTAJ.
Własna inwencja i poszukiwanie drogi życiowej |
Osoby wchodzące na rynek pracy szukają nowych możliwości. Własna inwencja i racjonalność to najpotężniejsza siła w gospodarce. Młode osoby, wybierające swój kierunek kształcenia nie będą wybierać zawodów „zagrożonych wyginięciem”. Dzięki temu system edukacji będzie również dostosowywał się do nowych warunków, kształcąc ludzi w nowych zawodach. Kursy i szkolenia doskonalące pozwolą młodym pracownikom szukać nowych możliwości wykorzystania ich talentów.
Obawy przed technologią |
Czy jesteś gotowy na powierzenie swojego bezpieczeństwa samochodowi autonomicznemu, który powiezie Cię po autostradzie z prędkością 140 km/h? Czy jesteś pewien, że w sytuacji krytycznej automat zareaguje prawidłowo? Czy statystyczny facet woli prowadzić swoją maszynę sam, czy siedzieć w aucie bez kierownicy, nie mając wpływu na to co się dzieje na drodze?
Spokojnie. Zawód kierowcy nie jest zagrożony w ciągu następnych dziesięcioleci…
A jednak roboty się przydadzą…
Nasze obawy niech rozwieje pozytywny wpływ robotów na zmiany na rynku pracy. Chyba nie mamy nic przeciwko, aby roboty wykonywały za nas prace niebezpieczne lub nieprzyjemne… Jeśli zatrudnimy roboty do niebezpiecznych kopalń, hut, wysypisk śmieci, czy wielu innych tego typu miejsc, to raczej, nie będziemy protestować… My zaś, Ludzie poświęcimy się wyższym celom, na przykład projektowaniu robotów…
Obrazek/Photo by Alex Knight on Unsplash
*Źródło: Washington Post