Coraz szybszy tryb życia i korporacyjny wyścig szczurów może wykończyć każdego z nas. Czasy są coraz bardziej bezlitosne, a rosnący konsumpcjonizm sprawia, że jeśli chcemy mieć więcej, musimy pracować więcej. Z czasem jednak (zazwyczaj dużo za późno), wykończeni codzienną harówką i mając poważne kłopoty ze zdrowiem, szukamy jakiegoś odpoczynku. Odskoczni. Dwutygodniowy urlop przestaje nam wystarczać – szczególnie, że tak wielu z nas, nawet podczas wyczekiwanych wakacji nie rozstaje się ze służbowym telefonem. Międzynarodowe przedsiębiorstwa coraz częściej zaskakują nas swoimi pomysłami – tym razem opowiemy o modzie na urlop typu sabbatical. Co to takiego?
Roczny urlop na koszt pracodawcy
Sabbatical to bardzo długi (nawet roczny) urlop na koszt…pracodawcy. Kiedyś, popularne w środowiskach akademickich i kościelnych, zostały wykorzystane przez wielkie korporacje, które zauważyły korzyści z wypoczętego (i wdzięcznego) pracownika. Dzięki temu najlepsi managerowie i kierownicy mogą uniknąć wypalenia zawodowego. Przez kilka miesięcy lub nawet rok realizują swoje pasje – podróżują, dokształcają się, biorą udziały w wolontariatach. Mimo że taka perspektywa kusi, może mieć również swoje minusy: szabatowi urlopowicze mogą mieć obawy, co zastaną po roku w firmie. Z drugiej strony cała sytuacja dotyczy tylko największych firm i najlepszych pracowników, ryzyko jest więc z pewnością niezbyt duże i to z obu stron.
Gdzie i dla kogo?
Urlopami pracodawcy kuszą kluczowych managerów, dodając je do swojej oferty benefitów pozapłacowych. Specjaliści mają na nie mniejsze szanse – co nie oznacza, że jest to niewykonalne. Lista przedsiębiorstw stale rośnie: urlopy sabbatical mają w swojej ofercie m.in. IBM, Accenture czy Cisco. W Wielkiej Brytanii już ok. 20% firm zdecydowało się na takie rozwiązanie, a aż 10% rozważa ich wprowadzenie.
Na Polskim rynku zdecydowanie jest miejsce na nowe rozwiązania. Trzymamy więc kciuki, żeby urlopy typu sabbatical trafiły również do nas.